niedziela, 21 sierpnia 2011

"Moska - Pietuszki" - fragment poematu Jerofiejewa

A pozniej – sluchajcie, sluchajcie – a pozniej, kiedy juz sie dowiedzieli, na co umarl Puszkin, dalem im do czytania poemat Aleksandra Bloka "Ogrod slowiczy". W centrum tego poematu – jesli naturalnie pominac upojne ramioma, przedranne mgly i rozowe baszty w welonach dymow – tak wiec w centrum miesci sie bohater liryczny zwolniony z pracy za pijanstwo, kurewstwo i bumelanctwo. "Bardzo aktualna ksiazka – powiedzialem. – Przeczytajcie ja z wielkim dla siebie pozytkiem". Owszem, przeczytali, ale, wbrew oczekiwaniom, bardzo ich przygnebila; w efekcie "Swiezosc" znikla ze wszystkich sklepow. Nie wiedziec dlaczego, wszystko uleglo zapomnieniu: sika, wermut i miedzynarodowy port lotniczy w Szeremietiewie, natomiast "Swiezosc" triumfowala: wszyscy pili wylacznie ja.
O, beztrosko! O, ptaki niebieskie, ktore nie zbieraja do spichlerzy! O, lilie polne w odzieniu piekniejszym niz Salomonowe! Cala "Swiezosc" do stacji Dolgoprudna do miedzynarodowego portu lotniczego Szeremietiewo zostala wypita.
Wtedy wlasnie mnie olsnilo: balwan jestes, Wieniczko, kompletny z ciebie duren. Przypomnij sobie: czytales przeciez u jakiegos medrca o tym, ze Pan Bog troszczy sie jedynie o losy ksiazat, pozostawiajac ksiezetom troske o losy ich ludow. Ty zas jestes brygadzista, a zetem malym ksieciem. Gdziez zatem twa troska o los wlasnych ludow? Czys zajrzal w dusze tych darmozjadow, w najskrytsze tajniki ich dusz? Czy znasz dialektyke serc tych czterech kutasow? Gdybys ja znal, zrozumialbys lepiej, co ma wspolnego "Ogrod slowiczy" ze "Swiezoscia" i dlaczego "Ogrod slowiczy" nie dawal sie pogodzic z sika, ani z wermutem, podczas gdy Mosze Dajan i Abba Eban pasowali do nich znakomicie ... !
I wlasnie wtedy wprowadzilem swoje oslawione "indywidualne harmonogramy", za ktore mnie ostatecznie wywalono ...
Nowogirejewo – Rieutowo
Czy mam wam opowiedziec, co to byly za harmonogramy? To bardzo proste. Rysuje sie czarnym tuszem na kartonie dwie osie, pionowa i pozioma. Na poziomej nalezy kolejno zaznaczyc wszystkie dni robocze ubieglego miesiaca, a na pionowej – ilosc wypitych gramow w przeliczeniu na czysty alkohol. Rzecz jasna, bierze sie pod uwage tylko to, co zostalo wypite przed i w czasie pracy, poniewaz ilosci skonsumowane wieczorami sa dla wszystkich mniej wiecej stale i nie moga interesowac powaznego badacza.
Tak wiec pod koniec miesiaca robotnicy przychodzili do mnie ze sprawozdaniami: dnia tego i tego pili to i to w ilosci takiej i takiej; innego zas dnia tamto w ilosci innej. Ja zas uwidacznialem to czarnym tuszem na kartonie w postaci pieknego wykresu.
[ tu sa trzy diagramy :
Krzywa konsomolca Wiktora Totoszkina,
Aleksego Blindajewa, ciula zmaltretowanego, czlonka KPZR od roku 1936
oraz pokornego slugi, bylego brygadzisty montazysty Okregowej Dyrekcji Poczt i Telegrafow, autora poematu Moskwa-Pietuszki]
Ciekawe te krzywe, prawda? Ciekawe juz na pierwszy rzut oka. Jednemu wychodza Himalaje, Tyrole, zaglebie naftowe w Baku, a nawet zwieczenie muru kremlowskiego, ktorego natabene nigdy nie widzialem.
Innemu zas – przedranny wiaterek na Kamie, lekka chwiejba i luska wodnych zmarszczek.
Trzeciemu znow – bicie dumnego serca, "Piesn o Zwiastowaniu Burzy" i dziewiata fala. I wszystko to, jesli brac pod uwage tylko ksztalt zewnetrzny.
Bo jesli ktos wnikliwy (jak na przyklad ja), to krzywe te wyznaja mu wszystko, co sie da, o czlowieku i czlowieczym sercu; wszystkie czlowiecze zalety, od seksualnych do zawodowych, a takze wady, od zawodowych do seksualnych. Powiedza tez o stopniu zrownowazenia, o sklonnosci do zdrady o sekretach podswiadomosci – jesli takowe istnieja.
Uwaznie, uparcie i nieustepliwie badalem teraz dusze kazdego z mych kutafonow. Niestety, badalem niedlugo, bo pewnego fatalnego dnia wszystkie harmonogramy zniknely z mego stolu. Okazalo sie, ze ten stary wal i czlonek partii od roku 1936 Aleksy Blindiajew odeslal tego dnia do zarzadu nasze nowe zobowiazanie, w ktorym z okazji nadchodzacego stulecia obiecywalismy uroczyscie zachowac taka sama postawe w pracy i zyciu osobistym. Odeslal – i czy to z powodu schlania sie, czy glupoty, wlozyl do tej samej koperty moje indywidualne wykresy.
Gdy tylko zauwazylem zgube, wypilem i zlapalem sie za glowe. To samo bylo w zarzadzie: otrzymali koperte, zlapali sie za glowy, wypili i tegoz dnia przyjechali moskwiczem na nasz odcinek. Wdarli sie do naszego biura i coz znalezli? Nie znalezli niczego procz Lochy i Staska. Locha spal na podlodze, zwiniety w klebek, a Stasiek rzygal. W ciagu kwadransa wszystko bylo przesadzone, i moja gwiazda, ktora zablysla przed miesiacem, spadla bezpowrotnie. W miesiac po koronacji nastapilo ukrzyzowanie. Miesiac oddzielil moj tulon od mojej Swietej Heleny. Krotko mowiac: zostalem zdegradowany. Na moje miejsce posadzono tego starego pierdziela i czlonka KPZR od roku 1936, Aleksego Blindiajewa. Natychmiast po nominacji obudzil sie i poprosil ich o rubla. Nie dali mu. Stasiek przestal rzygac i tez poprosil o rubla. Jemu tez nie dali, popili czerwonego, wsiedli do swojego moskwicza i pojechali z powrotem.
Oswiadczam przeto uroczyscie, ze do konca dni swoich nie zrobie nic, aby powtorzyc moj smutny wzlot. Zostaje na dole i pluje z dolu na wasza drabine spoleczna. A tak. Po jednym splunieciu na kazdy szczebel! Zeby wlazic po tej drabinie, trzeba byc zelaznym pedrylem. To nie dla mnie.
Tak czy owak, wylecialem. Mnie, melancholijnego ksiecia-analityka, pograzonego z pasja w glebiach ludzkich dusz – mnie doly uznaly za lamistrajka I kolaboranta, gora zas za niezrownowazonego psychicznie walkonia! Doly mnie nie chcialy, gorze zas, gdy mowila o mnie, chciala sie smiac.
"Gora nie mogla, doly nie chcialy". Coz to zwiastuje, szanowni znawcy prawdziwej filozofii historii? Tak jest, oczywiscie przy najblizszej zaliczce przypierdolila mi wedlug wszelkich zasad dobra i piekna, a poniewaz najblizsza zaliczka jest pojutrze, to pojutrze mnie zgnoja.
- A, fe!
- Kto powiedzial "a fe"? To wy, anioly, powiedzialyscie "a fe"?
- Tak, my. A, fe, Wieniu, jak ty przeklinasz!
- A jak mam nie klnac? Powiedzcie same. Przeciez to zycie tak mna zachwialo, ze od tamtego dnia jestem stale urzniety. Nie zebym przedtem byl taki znow trzezwiutki, ale przynajmniej pamietalem, co pilem i co bylo po czym. A teraz nawet tego nie pamietam. Mam takie okresy, cale zycie w okresach: to nie pije przez tydzien, to zapije czterdziesci dni pod rzad, to znow nie pije przez cztery dni, to potem znowu przez szesc miesiecy ciagne bez przerwy … Teraz tez …
- Rozumiemy, wszystko rozumiemy. Zostales ponizony … Twoje wspaniale serce …
Tak, istotnie, tego dnia moje wspaniale serce przez cale pol godziny toczylo boj z rozsadkiem. Niczym w tragediach poety laureata Pierre’a Corneille’a: glos obowiazku przeciw glosowi serca. Tyle, ze u mnie bylo odwrotnie: glos serca zmagal sie z rozsadkiem i poczuciem obowiazku. Serce mowilo: "Zostales skrzywdzony i wteptany w gowno. Idz , Wieniu, napij sie. Wstan, idz i schlaj sie jak suka". Tak powiadalo moje wspaniale serce. A rozsadek? Rozsadek gderal i upieral sie:
"Nie wstaniesz, Jerofiejew, nigdzie nie pojdziesz i nie wypijesz ani kropli". Na co znowu serce: "Dobra, Wieniczko, dobra. Duzo pic nie trzeba, nie musisz sie schlac jak suka; wypij czterysta gramow i szlus". "Zadnych gramow! – stwierdzal dobitnie rozsadek. – Jesli nie mozesz bez tego, idz i wypij trzy kufle piwa, a o tych swoich gramach, Jerofiejew, zapomnij pamietac!" "No, chociaz dwiescie gramow – jeknelo na to serce. No ..





http://www.youtube.com/watch?v=37x0MR8Z2qw&feature=related

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz