Zwykli ludzie nie znają i nigdy nie odgadną przyczyny, dla której tak bardzo interesują ich nieodgadnione zrządzenia losu. Źródłem tego zaciekawienia jest pewien rzeczywisty i potencjalnie przydatny obiekt: nasza więź z intencją. (...) od niepamiętnych czasów bieg
zwykłych spraw usypia nas, nie dając nam możliwości wyjścia poza bierne zainteresowanie. Dopiero
kiedy stajemy u kresu życia, ta naturalna fascynacja losem przybiera odmienny charakter
przesłaniająca obraz mgła opada i zaczynamy widzieć. Niestety, to przebudzenie przychodzi wraz ze
spowodowanym starzeniem się spadkiem energii i nie starcza nam już sił, by zamienić
zainteresowanie w praktyczne i pozytywne odkrywanie. W takiej sytuacji pozostaje nam tylko niejasne, dotkliwe cierpienie, tęsknota za czymś nieopisanym albo po prostu spowodowana świadomością przeoczenia złość.
– Jest wiele powodów, dla których lubię wiersze – oznajmił don Juan. – Chociażby dlatego, że
oddają nastrój wojownika i wyjaśniają to, czego właściwie nie da się wytłumaczyć. Przyznał, że poeci doskonałe zdają sobie sprawę ze swojej więzi z duchem, a jednak – w przeciwieństwie do
czarowników, których stać także na celowe, pragmatyczne działanie – wszystkim, co mają, jest
przeczucie Poeci nie znają ducha bezpośrednio – kontynuował – i dlatego ich utwory nie są
prawdziwym ukłonem w jego stronę. Są jednak bardzo blisko.
Ze stojącego obok krzesła podniósł mój tomik poezji, wybór wierszy Juana Ramona Jimoneza. Otworzył książkę w uprzednio założonym przez siebie miejscu, wręczył mi ją i dał znać, żebym czytał.
kim jest ten mężczyzna, który dostał się
do mego pokoju? Czy to ja, czy żebrak,
który zakradł się do ogrodu
o zmroku?
Rozglądam się
i widzę, że wszystko
jest takie jak dawniej, lecz odmienne...
Może okno było otwarte?
Pewnie spałem już wtedy...
Czyż mój ogród nie był bladą zielenią spowity?
Niebo było jasne, błękitne...
Jest pochmurno
i wietrznie
Miałem chyba, czarne włosy..
i szare ubranie...
dziś jestem siwy i czarno odziany...
Czy to ja stąpam w ten sposób?
A czy głos, który w sobie słyszę,
brzmi dźwięcznie jak dawniej?
Kim jestem? Sobą czy żebrakiem,
który zakradł się do mojego ogrodu
o zmroku?
Rozglądam się...
Jest pochmurno i wietrznie...
A mój ogród jest posępny i mroczny...
Przyszedłem, odchodzę... Czyż nie jest prawdą,
że spałem już wtedy?
Posiwiałem... a wszystko
jest takie jak dawniej, lecz odmienne...
Kiedy przeczytałem wiersz jeszcze raz, po cichu, udzielił mi się nastrój niemocy i dezorientacji.
Spytałem don Juana, czy czuje to samo.
– Wydaje mi się, że autor odczuwa ciężar upływających lat i kiedy zdaje sobie z tego sprawę, niepokoi się – odpowiedział don Juan. – Ale to tylko jeden aspekt sprawy. Mnie bardziej interesuje możliwość, że poeta, który przecież nigdy nie zaznał ruchu punktu scalającego, przeczuwa, że może utracić coś wyjątkowego. Ma graniczące z pewnością przeczucie, że istnieje nieznany, straszliwy przez swą prostotę czynnik, wyznaczający nasz los.
"POTĘGA MILCZENIA" CARLOS CASTANEDA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz